Damian Zdancewicz (lca.pl): Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Legnicy egzaminował kandydatów na kierowców według starych zasad w zasadzie do ostatniej możliwej chwili, prawda?

Stanisław Pawlak, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Legnicy: Zobowiązaliśmy się, że przeegzaminujemy według starych zasad wszystkich, którzy chcieli zdążyć zdać przed zmianami w przepisach. Tak więc egzaminowaliśmy tak długo, jak tylko się dało – ostatnia grupa weszła do sali komputerowej w piątek o 23:15. Test skończył się o 23:35 – 25 minut przed wejściem w życie nowego prawa. Kolejna tura kandydatów na kierowców już nie zmieściłaby się w czasie. Z dumą mogę jednak przyznać, że nasze zobowiązanie wypełniliśmy, bo w tej ostatniej grupie było już tylko sześć osób. Zostało 14 wolnych miejsc, czyli udało się je zapewnić dla wszystkich chętnych. Nikt nie może narzekać, że nie zapewniliśmy mu możliwości podejścia do egzaminu.

D. Zdancewicz: Przeprowadzaliście państwo testy od rana do, w zasadzie, późnej nocy. Ile osób udało się w ten sposób przeegzaminować?

S. Pawlak: Łącznie w piątek udało się nam przeprowadzić 540 egzaminów, w tym 364 egzaminy teoretyczne. Pracowaliśmy faktycznie od rana do nocy, zmniejszyliśmy też przerwy pomiędzy kolejnymi turami żeby zwiększyć prawdopodobieństwo, że uda się przeegzaminować wszystkich chętnych.

D. Zdancewicz: Czy wszystkim dobrze poszło? Dotychczasowe egzaminy uznawane były za bardzo łatwe – w przeciwieństwie do tych, które mają być organizowane po zmianach.

S. Pawlak: Zdawalność nie tylko w piątek, ale w ciągu ostatnich dwóch-trzech dni była na poziomie 50%. To mało. Trzeba jednak wziąć pod uwagę to, że często w tych terminach przychodzili ludzie słabiej przygotowani, na zasadzie „a może mi się uda, warto spróbować, przecież 22 złote za egzamin to jeszcze nie majątek”. Niektórzy też podchodzili do testów po kilka razy. Dawaliśmy taką możliwość – w razie niepowodzenia można było zapisać się na egzamin jeszcze na ten sam dzień. Był na przykład ktoś, kto miał 6 błędów i oblał tym samym test. Zapisał się ponownie – jeszcze na ten sam dzień, usiadł w poczekalni do podręcznika, poczytał, poprzeglądał go i za chwilę po raz kolejny próbował zdać. Znów bez powodzenia – ale miał już tylko 3 błędy, więc był postęp. Podjął więc kolejną próbę – i tym razem się udało. Zapisy przyjmowaliśmy aż do dziewiętnastej.

D. Zdancewicz: Nie tylko w minionym tygodniu, ale w ogóle w ostatnich miesiącach mieliście państwo bardzo dużo pracy – podobnie jak inne WORD-y w kraju, które przez chętnych na zdawanie „po staremu” były wręcz oblężone. Kiedy zaczęła się taka lawina chętnych?

S. Pawlak: Nagły wzrost ilości chętnych zauważyliśmy już w październiku. Zwiększyliśmy nasze moce przerobowe, uruchomiliśmy wszystkie stanowiska do zapisów i udało się zapewnić ustawowy czas oczekiwania na egzamin – nikt nie musiał czekać na swoją kolej dłużej niż określone w przepisach 30 dni. A nie było nam łatwo. Byliśmy bowiem jednym z nielicznych ośrodków, które pracowały w zasadzie „do oporu”. W niektórych miastach WORD-y już jakiś czas temu zakończyły egzaminowanie na starych zasadach, a my pracowaliśmy do ostatniej możliwej chwili. Do Legnicy zjeżdżali się więc kandydaci z innych regionów. Pod ośrodkiem obserwowaliśmy od jakiegoś czasu istną kawalkadę tzw. „elek transportowych”. Tzn. takich, które należały do ośrodków nie prowadzących w naszym mieście szkolenia. One tylko przywoziły kursantów z odległych miejscowości, chcących zdawać egzamin u nas. W rezultacie w kolejkach do zapisów potrafiło stać po 300 osób.

D. Zdancewicz: Teraz będziecie już państwo pracować dużo spokojniej, prawda?

S. Pawlak: Prawda. Nowe przepisy i wzrost cen za egzaminy na pewno, niestety, zniechęcą ludzi do zdawania na prawo jazdy. Kto od dłuższego czasu planował uzyskanie uprawnień do kierowania pojazdami, to przystąpił do egzaminu właśnie teraz. Obecnie, wśród kandydatów na kierowców pozostali praktycznie tylko ci, którym do tej pory na posiadanie uprawnień nie pozwalał wiek. Co więcej, teraz w pełnoletność wchodzą roczniki pochodzące z niżu demograficznego, więc od dawna już – pomijając ten okres przed zmianami w przepisach – obserwujemy spadek liczby chętnych na wyrobienie prawa jazdy. Przez jakieś pół roku spodziewamy się jeszcze wzmożonej ilości egzaminów praktycznych – będą do nich stawać ci wszyscy, co właśnie zdali teorię. A potem dla WORD-ów przyjdą ciężkie czasy.

D. Zdancewicz: Są już jacyś ochotnicy do zdawania teorii w nowej formule? Kiedy przeprowadzicie państwo pierwszy taki test?

S. Pawlak: Dopiero 28 stycznia. Na wcześniejsze terminy nie było chętnych, co jest dość zrozumiałe. Także egzaminów praktycznych póki co nie ma w planie zbyt dużo, więc przez pierwsze dwa robocze dni po zmianie przepisów ośrodek będzie zamknięty. Ten czas wykorzystamy na szkolenia dotyczące nowego systemu komputerowego, który będzie służył do egzaminowania kierowców i do wymiany dokumentów ze starostwami powiatowymi.

D. Zdancewicz: A czego powinni się spodziewać kandydaci na kierowców, który 28 stycznia stawią się na egzamin teoretyczny w nowej formule? Jakie dokładnie zmiany zaszły w przepisach?

S. Pawlak: Przede wszystkim zmieni się baza pytań – będzie ogromna i częściowo tajna. Do tej pory liczba pytań była ograniczona do kilkuset. Wszystkie były jawne i tak naprawdę w nauce do testów chodziło tylko o nauczenie się odpowiedzi na pamięć. Teraz baza będzie zawierać 3000 zagadnień i będą do niej stopniowo dopisywane nowe. Gdy rozrośnie się do około 6000 wpisów, zostanie prawdopodobnie odtajniona. Jeśli ktoś nauczy się na pamięć tylu pytań i odpowiedzi z zakresu prawa o ruchu drogowym, to już nie ma innego wyjścia – znaczy to, że na pewno posiadł solidną wiedzę o tych przepisach.

D. Zdancewicz: Naprawdę będzie aż tak trudno zdać nowy egzamin? Kursanci słusznie boją się tych nowych testów?

S. Pawlak: Pytania będą naprawdę proste. To będą pytania „z życia”. Część z nich będzie dotyczyć filmu pokazującego sytuację na drodze. Kandydat na kierowcę zostanie zapytany „czy w danej sytuacji można wykonać pokazany manewr” i będzie miał kilka sekund na udzielenie odpowiedzi. Możliwości będą dwie – tak, albo nie. Pytań w tej części egzaminu teoretycznego będzie 20 i będą one losowane z puli wspólnej dla wszystkich przystępujących do testu. Natomiast w drugiej części, tzw. specjalistycznej, pytania będą dotyczyły przepisów odnoszących się do określonej kategorii prawa jazdy, o którą ubiega się zdający. Tam zostaną zaproponowane trzy możliwości odpowiedzi, ale poprawna będzie tylko jedna z nich. Tutaj kandydatowi zostanie przedstawionych 12 pytań. Do pytania, na które się odpowiedziało, nie będzie już można wrócić.

D. Zdancewicz: Ile razy będzie można się pomylić? Od zdających będzie się wymagało większej bezbłędności niż dotychczas?

S. Pawlak: Do tej pory można było popełnić dwa błędy. Teraz będzie trochę inaczej. Każde pytanie będzie warte określoną liczbę punktów: od jednego do trzech, w zależności od tego, jak ważnych dla bezpieczeństwa ruchu drogowego spraw porusza. By zdać, będzie trzeba zdobyć 68 punktów na 74 możliwych. Osobiście myślę, że to jednak trochę wysoko postawiona poprzeczka. W przypadku 32 pytań łatwo będzie gdzieś popełnić po prostu jakiś lapsus. Być może prawodawca zdecyduje się na poprawki w tym systemie. Mogą być konieczne.