Do takich informacji dotarł branżowy portal „Rynek Kolejowy”. Likwidacja EC „Wawel” ma zbiec się w czasie z wyjazdem na polskie tory pociągów Express Intercity Premium, czyli popularnego „Pendolino”. Ma ono połączyć m.in. Dolny Śląsk z Warszawą (pięć razy dziennie, w około 3 godz. i 42 minuty). Niestety, trasa nowego flagowego składu PKP IC rozpoczyna się dopiero we Wrocławiu, więc dla legniczan to niewielka pociecha.
Mimo, że tory magistrali biegnącej od niemieckiej granicy przez nasze miasto na wschód kraju, pozwalają na rozpędzenie się nawet do 160 km/h, to wszystko zmierza ku temu, by dojazd koleją na nieco większą odległość był możliwy z Legnicy tylko po przesiadce we Wrocławiu. Wskutek zmian, które nastąpiły w grudniu ubiegłego roku, straciliśmy m.in. bezpośredni pociąg pośpieszny (TLK) do Warszawy oraz Interregio do Krakowa. Jeżeli „Wawel” faktycznie zniknie, będzie to symboliczny koniec (równie symbolicznego, jak na dzień dzisiejszy) ruchu dalekobieżnego na legnickim dworcu PKP.
Należy jednak podkreślić tutaj słowo „jeżeli”. Bo spółka tych rewelacji, oczywiście, nie komentuje.
– Rozkład jazdy wciąż jest w budowie. Jeszcze nie mamy gotowej siatki połączeń, więc nie możemy skomentować tej informacji. Na temat ustaleń w sprawie rozkładu na przyszły rok będziemy mogli się wypowiedzieć najwcześniej pod koniec września – usłyszeliśmy w biurze prasowym PKP Intercity.
Nad „Wawelem” od dawna jednak wisiało widmo likwidacji. Nie tak dawno ekspres kursował aż z Krakowa, dopiero w 2012 roku został skrócony do Wrocławia Głównego. Nie poprawiło to, naturalnie, i tak już średnio zadowalającej frekwencji w wagonach. Ponadto, niemiecki operator współprowadzący pociąg – Deutshe Bahn – zaczął wozić swoich pasażerów do Krakowa... autobusami. Ponoć z niemałym powodzeniem. Czy więc EC „Wawel”, który trasę kończy obecnie jednak w sporej odległości od Wzgórza Wawelskiego, jest komukolwiek potrzebny?